czwartek, 4 września 2014

McDonald uczy.

Rodzinna wycieczka rowerowa do Sopotu nie jest wyzwaniem sportowym, ale rodzicielskim i owszem. Rozrywki, na miejscu, odpowiednie dla wszystkich chłopców, aprowizacja, przewidywanie zdarzeń nieprzewidywalnych, itp.,itd. Ładnych parę godzin, w których możliwości zwizytowania McDonalda jest nie do przecenienia.
Yoda powiedziałby: "Fast food drogą na Ciemną Stronę jest." Ulegam ja, ulegają moje dzieci tej Mocy.


Dziś nie o kaloriach i cholesterolu. Będzie smutniej.
Odstajemy w kolejce, odczekujemy na zamówienie. Czas trwania obu czynności pozostawał w dodatniej korelacji z wielkością sieci z usług której korzystaliśmy, dzieci na krawędzi, ja, jak łatwo odgadnąć, luz. I patrzę w tym luzie, na młodych ludzi uwijających się przy frytkach, burgerach, colach. Ogromny koncern pozwala im zarobić pieniądze i pisać pierwszy rozdział CV. No, sam na nich też zarabia. Ogólnie OK.
Ale nie jest tylko tak. Ci młodzi ludzie każdym wydanym zestawem, każdą otrzymana pensją uczą się, że ten właśnie świat jest normalny, że tak ma wyglądać teraz i na zawsze. Tworzą go klienci, z rodzinami lub solo, oni sami kupujący, czy odkładający pierwsze pieniądze, sensowna, spójna wizja, z dobrym marketingiem.
Czy jest coś złego w tym, że uczący się, młodzi ludzie wykonują ciężką, choćby i relatywnie mało płatną? Przecież nie potrzebują zbyt wiele. Niech dorabiają do kieszonkowego, a przy okazji nauczą się co znaczy praca, zarabianie na siebie.
Tego się raczej nie nauczą, nie zarabiają na utrzymanie. Nauczą się, że normą jest zatrudnienie szeregowego pracownika za stawkę tysiące razy niższą niż prezesa, że jeśli za prace można zapłacić mało, to trzeba zapłacić jeszcze mniej. Fałszywe wyobrażenie o zasadach zatrudniania i zapłaty, precyzyjniej, o sposobie wyzyskiwania innych. Z takim wyobrażeniem wejdą w swoje dorosłe życie. Nieliczni jako pracodawcy, liczni jako pracobiorcy. I ci, i ci bezwolni. Uodpornieni szczepionką praktyki w korporacji na wątpliwości. Jedni będą wyzyskiwać, inni pozwolą na to, bo wierzą, że taki jest ich świat. Normalny świat, który kupił ich drobnymi łakociami.

Coś co słyszymy stale, tysiące razy, nie może być głupstwem.
"I'm lovin' it!"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz