Coś miedzy fűnf
a sieben.
Staś przysłuchując sie rozmowie
kolegów ze starszej klasy, zapytał : "co to jest seks" i
otrzymał odpowiedź: "<Dzień dobry> po niemiecku."
Odpowiedź ta tłumaczy obecność tego właśnie, a nie innego żartu
na początku wpisu, nie daje odpowiedzi na tytułowe pytanie.
Odpowiedzi, która się dziecku należy, która jest mu potrzebna i to
nie tylko dlatego, żeby inni chłopcy nie śmiali się z jego
niewiedzy.
Pierwsza część odpowiedzi była
banalna. Seks po angielsku "płeć", po niemiecku "sześć".
Tu pojawia się pierwsza pokusa- może iść w stronę naszego
zachodniego sąsiada i porozmawiać z dzieckiem o liczebnikach po
hiszpańsku, rosyjsku, japońsku. Kusiło, ale żona była w pobliżu.
(Żarty żartami, a wychowanie dziecka wychowaniem dziecka. Wyjaśnialiśmy zresztą wspólnie.)
Oczywiście nie było źle. Staś jest mądrym chłopcem. Wystarczyło rozpocząć od niedawnej wizyty w
gdyńskim EXPERYMENCIE, gdzie w dziale dotyczącym ciała człowieka
znaleźć można stanowisko z demonstracją zapłodnienia.
W animowanym filmiku wprowadzającym
zobaczymy kolacje przy świecach, usłyszymy propozycję powiększenia
rodziny, a dalej szturm, niezważających na straty liczebne,
plemników na komórkę jajową i początek życia.
Przydała się przyrodnicza wiedza
Stasia o DNA, łączeniu α- helis
itp. W takim kontekście bezpośredni kontakt fizyczny samca i samicy
jest logiczny jeśli połączenie plemnika i jaja nie ma być
zakłócane przez czynniki zewnętrzne.
Początek zrobiony.