Przedostatnie sobotnio-niedzielne
wydanie Gazety Wyborczej przyniosło rozmowę z Margaret Ohia (Uwiera
mnie Murzynek Bambo), a ostatnie, będący polemiką z tezami
zawartymi w tejże rozmowie, tekst socjologa Antoniego Sułka
Bambo, nasz koleżka. Afropolka Tuwima atakuje,
profesor broni, a ja myślę, że zasadniczy problem z rasizmem jest
taki, że bardzo łatwo go nie zauważyć. Ciemnoskóry Mace Windu
jest jednym z najmądrzejszych, najdzielniejszych jedi, wśród
których jest tez zachowany parytet płciowy. Poprawność polityczna
palce lizać. Jednak nietrudno zidentyfikować w świecie Georga
Lucasa innych, czytaj "gorszych" Oglądamy świat
zapełniony ludziopodobnymi stworzeniami, które mówią łamanym
językiem, niegramatycznie, nie znają się na "dobrych"
obyczajach? Śmiejemy się z niezdarności Jar Jar Bingsa, z
wyrozumiałością patrzymy jak Chubacca z trudem wciska się w
"ludzki" fotel pilota, nawet Yoda mimo swoich kilkuset lat
życia nie opanował, jak należy języka panów galaktyki.
Bezkrytycznie przyjmujemy podzial uniwersum na lepszych i gorszych.
Siedzi w nas ten upraszczający schemat. I Bambo, obawiam się,
zaplatany w świecie Gwiezdnych Wojen uciekł by na drzewo, co
skwitowalibyśmy śmiechem. I siedzi tam, zabawny i głupiutki.
Uwiera i mnie Murzynek Bambo. Niestety lubię ten wiersz, myślę, że niestety jest niezły. Więc czemu mnie
uwiera? Może dlatego, że widząc człowieka ciemnoskórego myślę
"Murzyn". Nie nie ma w tym, dla mnie, złej konotacji, jest
mi to słowo obojętne emocjonalnie, ale jak takie określenie
odczuwa ten, którego zaetykietowałem? Nie wiem.
Na razie zrozumiałem, że siedzę na
drzewie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz