Niedawna droga do szkoły
i przedszkola z młodszymi chłopcami była biblijna. Zaczął
Julianek pytaniem, kim był Eliasz?Informacja, że prorokiem, nie
była wystarczająca, a i mnie nie zadowoliła. Ponieważ niestety
akurat tej postaci starotestamentowej nie znam dokładnie,
rozszerzając wypowiedź o proroku, jako osobie, której Bóg objawia
prawdę, użyłem przykładu Jonasza. Chłopcy oczywiście znają tę
historię. (polecam genialną książkę "Wielka ryba.",
seria Zwierzęta Pana Boga.), co nie przeszkadza w jej
dokładniejszym dyskutowaniu. Jest tu miejsce i na konkretne
rozważanie, czy tak wielkie ryby rzeczywiście można spotkać, jak i
na ukazanie ludzkiego wymiaru wątpliwości Jonasza. lubię tę opowieść o strachu, wątpliwościach, ucieczce, powrocie, zaufaniu,
odwadze...
Żądania jeszcze jakiejś
opowieści, droga nie taka krótka, i jest Noe. Dobrze jest przećwiczyć liczebniki z czterolatkom, choć powyżej dwudziestu był już nieco znużony, a deszcz ciągle padał.
Nie zgadzam się z
interpretacją, że potop był karą bożą. Potop to parabola zagrożenia jakie wisi nad ludźmi, zagrożenia wynikającego z
zapatrzenia się w przeszłość, ze złudnego przekonania o
statyczności świata, z fałszywego definiowania dzisiaj jako
wczoraj tylko trochę później. Każda teraźniejszość wymaga nowej
oceny, jak choćby w naszych czasach zmiany klimatu, łatwa, dla
dzieci, do zaakceptowania zmiana tematu. Następnego po drodze.
Noe to człowiek czynu,
odczytujący znaki czasu, nie bierny wykonawca bożych poleceń.
Widzi co się dzieje i postanawia działać przy wykorzystaniu całej
dostępnej mu wiedzy i umiejętności. Opowieść o Noem to pochwała
ludzkiej zaradności i mądrości, ale też wskazanie, że cechy
takie to wyjątkowy dar.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz