wtorek, 21 stycznia 2014

Noe.

Niedawna droga do szkoły i przedszkola z młodszymi chłopcami była biblijna. Zaczął Julianek pytaniem, kim był Eliasz?Informacja, że prorokiem, nie była wystarczająca, a i mnie nie zadowoliła. Ponieważ niestety akurat tej postaci starotestamentowej nie znam dokładnie, rozszerzając wypowiedź o proroku, jako osobie, której Bóg objawia prawdę, użyłem przykładu Jonasza. Chłopcy oczywiście znają tę historię. (polecam genialną książkę "Wielka ryba.", seria Zwierzęta Pana Boga.), co nie przeszkadza w jej dokładniejszym dyskutowaniu. Jest tu miejsce i na konkretne rozważanie, czy tak wielkie ryby rzeczywiście można spotkać, jak i na ukazanie ludzkiego wymiaru wątpliwości Jonasza. lubię tę opowieść o strachu, wątpliwościach, ucieczce, powrocie, zaufaniu, odwadze...
Żądania jeszcze jakiejś opowieści, droga nie taka krótka, i jest Noe. Dobrze jest przećwiczyć liczebniki z czterolatkom, choć powyżej dwudziestu był już nieco znużony, a deszcz ciągle padał. 


Nie zgadzam się z interpretacją, że potop był karą bożą. Potop to parabola zagrożenia jakie wisi nad ludźmi, zagrożenia wynikającego z zapatrzenia się w przeszłość, ze złudnego przekonania o statyczności świata, z fałszywego definiowania dzisiaj jako wczoraj tylko trochę później. Każda teraźniejszość wymaga nowej oceny, jak choćby w naszych czasach zmiany klimatu, łatwa, dla dzieci, do zaakceptowania zmiana tematu. Następnego po drodze.
Noe to człowiek czynu, odczytujący znaki czasu, nie bierny wykonawca bożych poleceń. Widzi co się dzieje i postanawia działać przy wykorzystaniu całej dostępnej mu wiedzy i umiejętności. Opowieść o Noem to pochwała ludzkiej zaradności i mądrości, ale też wskazanie, że cechy takie to wyjątkowy dar.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz