poniedziałek, 29 września 2014

Niemistrz


Choć „Polska mistrzem świata” nie brzmi tak dobrze jak „Polska mistrzem Polski”, ale ujdzie.

Namnożyło się polskich mistrzów. Po sukcesie siatkarzy jeszcze się wahałem, ale ile można wytrzymać. Kibicowałem polskim siatkarzom, choć ze znanych przyczyn udało mi się obejrzeć tylko dwa mecze – pierwszy i ostatni. Kwiatkowskiego na trasie niestety nie oglądałem.

Co oznacza bycie mistrzem? Bycie najlepszym? Obiektywnie to tylko wygraną w tym konkretnym turnieju, tym wyścigu. Bo raczej polska drużyna nie jest lepsza od brazylijskiej, amerykańskiej , czy rosyjskiej, polski kolarz nie wygrywa wyścigu za wyścigiem, dając różnym Niemcom, Włochom, Hiszpanom powąchać tylko już ledwie uchwytny zapach swego potu.

Wiele drużyn gra na bardzo podobnym poziomie. Polacy wygrali bo potrafili tak w całym turnieju, jak i w decydujących meczach pokazać coś co było dla przeciwników nowe. Głęboko w to wierzę. Przy obecnym nasyceniu informacjami o drużynie przeciwnej, jedni o drugich wiedzą praktycznie wszystko, stąd wprowadzenie zmiany personalnej lub taktycznej jest bronią niezmiernie skuteczną. Cieszę się, że tym razem udało się to Polakom.

Wielu kolarzy może wygrać dowolny wyścig. Bez dwóch zdań Kwiatkowski został mistrzem świata dzięki swemu nastawieniu na cel (odpuścił jedne zawody, uczestniczył w takich, które przygotowały go tego konkretnego wyścigu) ale i też pracy swoich kolegów. Cześć z nich nie była w stanie ukończyć zawodów, tyle ich kosztowało przygotowanie finiszu lidera. Polaków jechało aż dziewięciu, można sobie zadać pytanie ilu dobrych kolarzy nie miało szansy na sukces, bo miało mnie pomocników (ach te sportowe zasady).

Oczywiście mistrzostwo to tylko pretekst. Na ile konstytutywne jest dla nas wygrywanie, nasza perfekcja, bycie mistrzem? W królestwie ślepców jednooki jest królem. Nie sposób być najlepszym bez tych gorszych, nic bardziej względnego niż mistrzostwo. Usain Bolt jest najszybszym człowiekiem na świecie, tak go postrzegamy, ale tylko dlatego, że sami tak prędko nie biegamy. Określenie kogoś jako mistrza jest definicją nie jego ale nas. My nie jesteśmy mistrzami. Konstruktywne jest dla nas, że tak szybko nie biegamy, nie jeździmy, nie panujemy tak perfekcyjnie nad piłka…

Ogranicza nas ciało, wiek, wiedza, doświadczenie. W niczym nie możemy osiągnąć absolutu. Jedynie wymierne jest to czym jesteśmy, nie co osiągnąć (potencjalnie) możemy. Opisując się dokonujemy samoograniczenia - Polak, mężczyzna, ojciec, a przede wszystkim niemistrz w biegach, piłce, pływaniu, zmywaniu, czytaniu, opowiadaniu bajek, naprawianiu dachu, …

Definiując się przez własne słabości, niedociągnięcia, odcinając wszystko co ogólne, doskonałe bronimy się przed rozpłynięciem w nijaką nieskończoności, ale i przed groźbą poczucia się posiadaczem całej prawdy, wiedzy, bycia Bogiem.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz