piątek, 22 listopada 2013

latające grizzly

Dziś rano idąc z Felkiem do przedszkola rozmawialiśmy o latających grizzly. To określenie na wszystkie ptaki, niezależnie od gatunku i wielkości. Nie dziwi nas to u dzieci, naturalna, rozwojowo pożądana, zabawa w konwencje. Dziecko nie tworzy nowej rzeczywistości, gra już istniejąca. "Te małe grizzly, które nazywasz wróbelkami." Dorosłemu przyda się odświeżenie połączeń w mózgu. Pozytywna zabawa poza sferą namysłu.
Gra konwencjami łatwa między bliskimi sobie osobami. A miedzy niebliskimi, jaka jest?
Tuż po wejściu do przedszkola Felek, który nie zna się jeszcze dobrze z kolegami, zaczął rozmawiać o wymyślonej przez siebie postaci Doktorze Milenium, który je pizzę i paliwo.
- Paliwo – zdziwił się Mateusz?
- Tak, on jest z Bajki.
- A ja mam bajkę o Chudym i Buzzie.
- A ja mam "Stoliczku nakryj się" do słuchania.
.......
Rozmowa czterolatków o bajkach trafiła w próżnie. Wyćwiczeni w operowaniu konwencjami dorośli przerzuciliby się na inny temat. Najnowszy typ smartfona, wynik meczu, czy pogodę.
Rozmowy o niczym.
Z jednej strony, im więcej znamy ludzi, im więcej czasu przeznaczam na kontakty z nimi, tym relacje muszą być płytsze. Pełne oczekiwanych zwrotów akcji.
Z drugiej, pięćset, czy tysiąc lat temu, znalibyśmy ledwie garść ludzi, ale rozmawialibyśmy o ocieleniu się krowy i zbiorach owsa. Byłoby to nieskończenie nudne, i też o niczym.

Zgadzamy się na na nudny świat. Nie mamy dość odwagi by rozmawiać o latających grizzly.

3 komentarze: