sobota, 19 grudnia 2015

Moc się budzi. Moc truchleje.

W tym roku adwent już się skończył.
Mędrcy na równi z pastuszkami oczekiwali nadejścia Mocy.
Tak jak ponad dwa tysiące lat temu, wszyscy byli pewni, że to nadejście będzie czymś absolutnie wyjątkowym. Kiedyś treść starych przepowiedni przypomniała zawieszona na niebie, i przez to wszechodczytywalna, gwiazda, teraz wszechwołało o premierze uniwersum mediów.
Bardzo byłbym upierdliwy, gdybym na warsztat, do obróbki wziął pytanie: "Czy aby przed świętami (przez duże Ś) MOC nie powinna truchleć, zamiast się budzić?". 

Jako szczery i oddany fan Gwiezdnych Wojen, po prostu nie mogę zadać takiego pytania. Nie pozostaje mi nic innego niż iść z popkornowo-colowymi darami oddac hołd.
Pocieszam się tak. Moc, jak to moc, powinna struchleć, tj. przejść w truchło, sczeznąć, ale by mogło się tak stać najpierw powinna być pełna, właśnie, mocy. Inaczej co to byłby za sukces. Ta i jeszcze dwie kolejne części i będzie po mocy. A i poresztą, to tylko wcześniejszy prezent pod choinkę.
Cieszę się na myśl o pojedynkach na świetlne miecze, psującym się sokole milenium, wyrazistych adeptach ciemnej strony... na Gwiezdne Wojny się cieszę.
Ciekaw jestem reakcji moich chłopaków i obiecuję o tym napisać.

Z drugiej oczywiście strony nie mogę też wyjść z podziwu, że można wymyślić produkt, który skazany jest na sukces. Że musi się sprzedać, a jedyną niewiadomą pozostaje  wysokość zysku. Że cudownie odkładając premierę filmu, znaleziono czas na przechwycenie, wypełnienie dodatkowych niszy konsumpcji - klocków, kalendarzy, ciuchów, jedzenia ... Nie mam żadnych szans w starciu z taką mocą, dokładniej z jej ciemną stroną. Jestem przekonany, że nie ja jeden. Jestem też przekonany,  że przyczynię się do kontynuowania dzieła Vadera. Omijając trywialny podział na dobro i zło, pomogę w uzyskaniu równowagi budżetowej wytwórni Disney.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz