środa, 5 listopada 2014

Pluszowe misie i inne przytulanki

W przeciwieństwie, do swych starszych braci Feluś uwielbia pluszaki. Chcecie znaleźć drogę do jego serca? Skorzystajcie z usług psa przewodnika - przytulanki. Ukochany Słodziak towarzyszy mu w przedszkolu, posiłkach, śnie, spacerach. Czekam, kiedy zaczną wspólne kąpiele.


Mogę nie lubić chwil, gdy na barana dźwigam oprócz syna także psa, jednak ta zabawka, zabawki go inspirują. Oglądając "Toy Story" łatwo zapomnieć, że życie zabawek jest wtórne, jest odbiciem pomysłów dziecka. Ale obejrzyjcie scenę (cudowna) gdy Andy przemienia dobroduszną świnkę w demonicznego generała Golonkę. Wspaniała nowa jakość!
Zabawki pozwalają dzieciom być kreatorami. Jest tak tak długo, jak długo zabawki nie są przedmiotami, rzeczami, które się posiada. Póki żyją.
Widząc dorosłych, czy prawie dorosłych z maskotkami wyczuwam niebezpieczeństwo. Ktoś ma coś miłego, miękkiego, coś nad czym sprawuje kontrolę. Puszysty wzorzec z Sevres władzy, pewności, bezpieczeństwa, zadowolenia z dnia dzisiejszego... Dojrzały świat pluszowych misiów jest kuszący, łatwy, autoerotycznie jednoosobowy, pełen gadżetów do przytulania.
Jeśli nie jesteśmy dziećmi, to posiadanie przytulanki jest jałowe, jeszcze bardziej gdy przytulanką jest człowiek. Kryje się za nim kłamliwe przekonanie o własnej wyższości, schowane za np. "zaopiekuję się", "wiem lepiej", nawet "kocham". Strach przed rzeczywistym poznaniem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz